Žibrid a Lietavský hrad

czyli drugi najwyższy szczyt Sulowskich Skał i ciekawe ruiny zamku w Lietavie

Data dodania wpisu 28.04.2018 Pasmo górskie Góry Strażowskie Kraj słowacja - flaga kraju
Komentarze do wpisu 2
Data wycieczki 28.04.2018 Dystans wycieczki ok. 9 km (szczyt) i ok. 3 km (zamek) Czas trwania wycieczki ok. 5 h Uczestnicy wycieczki Asia, ja + PTT
zdjęcia trasa

Jeżdżąc na wycieczki z PTT trzeba przygotować się na wczesne godziny wyjazdu. Ten był zaplanowany na 6 rano. W sumie nie ma się co dziwić organizatorom, bo trasa wycieczki przedstawiała się bardzo ambitnie – 8 godzin czystego chodzenia. 🙂 Mianowicie mieliśmy jechać do miejscowości Kľače-Jasenové położonej przy drodze z Żyliny do Prievidzy. Stamtąd mieliśmy dostać się na zielony szlak prowadzący na Žibrid, a potem dalej przez Sedlo Patúch, Kečka, aż na Roháčske sedlo. Następnie szlakiem niebieskim na zamek w Lietavie.

Wyjechaliśmy więc o 6 spod dworca PKS w Bielsku. Następnie ekspresówką dostaliśmy się aż do Przybędzy, by w Węgierskiej Górce zabrać ostatniego uczestnika wyprawy. Potem aż do Milówki wlekliśmy się lokalnymi drogami, by w niej wjechać na drugą część ekspresu prowadzącego na Zwardoń. Po minięciu granicy przejechaliśmy stosunkowo świeżo otwartym kawałkiem autostrady do Świerczynowca koło Czadcy. Potem trochę mi się zasnęło, bo byłem zmęczony, ale przebudziłem się w Żylinie, skąd już nie było daleko do Lietavskiej Lúčki, która była pośrednim celem naszej wycieczki.

Tam mieliśmy spotkać się turystami ze Słowacji zrzeszonymi w Klubie Słowackich Turystów Lietavská Lúčka. Zanim jednak pojechaliśmy wraz z nimi w dalszą drogę, uczestniczyliśmy w obchodach Słowackiego Powstania Narodowego. Byli różni oficjele, był chór, śpiewy oraz przemówienia. Po tym wszystkim wsiedliśmy z powrotem do autobusu i ruszyliśmy w dalszą drogę. Naszym celem była wieś Kľače-Jasenové, w której to opuściliśmy wreszcie autokar i ruszyliśmy w góry. 🙂

Pierwotnie szliśmy wzdłuż Jasenovskiego Potoku, który przepływał środkiem miejscowości. Po wejściu do lasu spotkaliśmy pierwsze na swej drodze formacje skalne. Tam też skręciliśmy na prawo w wąską ścieżkę leśną. Nie szliśmy znakowanym szlakiem, naszą grupę prowadził lokalny słowacki przewodnik, który doskonale znał te tereny.

Skałki przy szlaku

Skałki przy szlaku

Skręcamy w leśną ścieżkę

Skręcamy w leśną ścieżkę

Wąską ścieżką wędrowaliśmy około 10 minut, a następnie doszliśmy do drewnianych zabudowań trochę przypominających jakieś schronisko. Tam przewodnik zaczekał na resztę grupy i ruszyliśmy dalej. Niebawem znaleźliśmy się na właściwym szlaku prowadzącym na Žibrid. Szlak szybko nabierał wysokości prowadząc nas serpentynami do góry. Najbardziej męczącą rzeczą był fakt, że trzeba było iść „gęsiego”, za czym szczególnie nie przepadam. Na dodatek szliśmy za grupą Słowaków, gdzie pan cały czas głośno gadał. Strasznie to było męczące, a ciężko ich było wyprzedzić, dopiero w okolicach szczytu się to nam udało. 🙂

Sam wierzchołek był nieco wąski i niewiele osób się mogło na raz na nim zmieścić, dlatego też nasz słowacki przewodnik mówił nam abyśmy na nim uważali. Ja byłem na nim około minuty, Asia niewiele dłużej. Na skalisty wierzchołek Žibrida prowadziły dwie partie łańcuchów, z których jedne służyły do wychodzenia, a drugie do schodzenia. Widoki były bardzo obszerne, ale to nagromadzenie ludzi, jakoś nie nastrajało mnie za bardzo widokowo. 🙂

Asia na Žibridzie

Asia na Žibridzie

Widoki z Žibrida

Widoki z Žibrida

Widoki z Žibrida

Widoki z Žibrida

Po zejściu odeszliśmy kawałek od tego tłumu ludzi, by usiąść na równym i wygodnym terenie. Jednak z racji tego, że wszystko trwało długo i nasza grupa się ociągała z dalszą drogą, Asia zaproponowała byśmy ruszyli na dół na Sedlo Patúch. Tak też uczyniliśmy i powiem szczerze to były jedne z lepszych momentów podczas tej wycieczki. Cisza, spokój i tylko my dwoje w lesie. 🙂

Skałki przy szlaku w pobliżu Žibrida

Skałki przy szlaku w pobliżu Žibrida

Po zdobyciu przełęczy, usiedliśmy na zboczu drogi  w oczekiwaniu na resztę wycieczki. Ta jednak nie nadchodziła, ale od czasu do czasu było słychać jakieś głośne okrzyki, więc czekaliśmy spokojnie aż wreszcie się pojawią. Zamiast nich pojawiali się rowerzyści, którzy przyjeżdżali na przełęcz z różnych stron. Było też paru turystów. Nie powiem, ale trochę zaczęliśmy się niepokoić… co prawda w autobusie była podawana trasa wycieczki, a wśród niej było Sedlo Patúch, ale ta najwyraźniej uległa zmianie. 🙂

Asia w końcu nie wytrzymała i postanowiła się zapytać o mapę jednego ze Słowaków. Trzeba przyznać, że pan Słowak był bardzo dobrze przygotowany… nie dość, że miał tableta z aplikacją mapy.cz, to jeszcze miał papierową wersję mapy, którą nawet chciał nam dać. 🙂 Bardzo miły Pan, ale mu podziękowaliśmy, a zrobione przez Asię zdjęcie mapy w zupełności wystarczyło w odnalezieniu się. 🙂

Widok z Sedla Patúch

Widok z Sedla Patúch

W sumie to od momentu wyruszenia z przełęczy do momentu znalezienia reszty grupy upłynęło około 10 minut. Wycieczka pomimo pierwotnego planu nie zeszła na Sedlo Patúch, a wróciła się do odbicia na Budzogáň. Kiedy na nią trafiliśmy schodziła właśnie na żółty szlak, którym  szliśmy. 🙂 Ogólnie to mieliśmy trochę szczęścia, bo na żółtym szlaku byliśmy tylko przez kilkadziesiąt metrów, by następnie skręcić w prawo w kolejną ścieżkę leśną. Gdybyśmy ich nie spotkali, mielibyśmy spory kłopot w odnalezieniu się. 🙂

Z jednej drogi leśnej przeszliśmy w inną już bardziej główną i po jakimś czasie doszliśmy do kolejnych zabudowań. Była tam również kuchnia polowa i obiecany gulasz, który mogliśmy odebrać po okazaniu specjalnej kartki, którą dostaliśmy tuż przed uroczystościami w Lietavskiej Lúčce. Nie skorzystaliśmy jednak z tego przywileju, gdyż średnio byliśmy głodni. 🙂

Około pół godziny trwał postój przeznaczony na posiłek, potem ruszyliśmy w dalszą drogę… no właśnie drogę to za dużo powiedziane… zeszliśmy może około 1,5 km do miejsca, w którym czekał na nas autobus. Gdy tylko wszyscy do niego wsiedliśmy, zawiózł nas około 3 km, pod zamek w Lietavie.

Stamtąd musieliśmy już na szczęście samodzielnie go zdobyć… Nie było to w sumie łatwe, bo trasa do niego wiodła przez odsłoniętą polanę, a bardzo mocno prażyło słońce. Gdy doszliśmy do terenu zacienionego, odetchnąłem z ulgą, bo ja naprawdę nie przepadam za słońcem. 🙂

Zamek w Lietavie

Zamek w Lietavie

W lesie jeszcze czekało nas lekkie podejście, ale tam już maszerowało się zdecydowanie przyjemniej, niż w tym słońcu. A cóż można powiedzieć o zamku… Hmm, jest duży, naprawdę jego ruiny zrobiły na nas duże wrażenie. Można było praktycznie zwiedzić każde miejsce, no może poza ekspozycją, do której dostęp był płatny. My pieniądze wykorzystaliśmy w inny sposób… mianowicie zaopatrzyliśmy się w zimną kofolę… prosto z najgłębszego zamkowego lochu. 😉

Widoki z zamku w Lietavie

Widoki z zamku w Lietavie

Na niektórych zamkowych murach zawieszone były różne rusztowania, bo od paru lat prowadzone są tutaj prace konserwacyjne. Jednak praca na takich murach wymaga bardzo dużej odporności na wysokość. W niektórych miejscach, szczególnie od południa przepaść jaka roztacza się z murów zamkowych jest ciężka do zniesienia. 🙂

Nie wiem czy to prawda, ale gdzieś wyczytałem, że zamek ten nigdy nie został zdobyty. Jeśli tak rzeczywiście było, to w sumie nie ma się co dziwić najeźdźcom…

Ruiny zamku

Ruiny zamku

Ruiny zamku

Ruiny zamku

Widok z okna zamku

Widok z okna zamku

Asia na ruinach zamku

Asia na ruinach zamku

Ruiny zamku

Ruiny zamku

Przyznam szczerze, że zamek uratował ocenę tej wycieczki, bo był naprawdę wspaniały. Natomiast co do samej wyprawy można trochę kręcić nosem. Przede wszystkim ze względu na zmianę trasy, która pierwotnie miała mieć 8 godzin, a nie wiem czy miała połowę z tego… W grupie ludzi, która z nami wędrowała, znam parę osób, które lubią długie trasy i też nie były one zadowolone z takiego obrotu sytuacji. Jak ktoś lubi się wymęczyć, a nie jest mu to dane, to zawsze będzie nie do końca usatysfakcjonowany. Trasa, która pierwotnie była zaplanowana, na pewno zostanie przez nas zrobiona indywidualnie, bo zapowiada się bardzo ciekawie. Bardzo spodobała nam się ta część Gór Strażowskich, więc koniecznie trzeba będzie jeszcze kiedyś w nie przyjechać. 🙂

Postaw nam kawę

Jeśli podobała Ci się relacja i chcesz by więcej takich było na blogu, to będziemy zadowoleni jeśli postawisz nam kawę. :)

Kup mi kawę :)

Podsumowanie wycieczki

Dystans wycieczki ok. 9 km (szczyt) i ok. 3 km (zamek) Czas trwania wycieczki ok. 5 h Uczestnicy wycieczki Asia, ja + PTT
Przebieg wycieczki Przebieg wycieczki
Kľače-Jasenové - Žibrid (droga leśna, szlak zielony)
Žibrid - Sedlo Patúch (szlak zielony)
Sedlo Patúch - ścieżka zejściowa z Budzogáňa (szlak żółty)
ścieżka zejściowa z Budzogáňa - rozstaje przy gulaszu (droga leśna)
rozstaje przy gulaszu - autokar
autokar - Lietavská Svinná / koło boiska (przejazd)
Lietavská Svinná / koło boiska - zamek w Lietavie (ścieżka, szlak niebieski)
zamek w Lietavie - Lietavská Svinná / koło boiska (szlak niebieski, ścieżka)
Transport autokar z biura podróży BESKID-TOUR

Tagi: ,

Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anna
Anna
6 lat temu

Najwyższy szczyt Sulovskich Vrchów to Velky Manin a nie Zibrid 🙂

Michał Zawierucha
6 lat temu
Reply to  Anna

Ups, no rzeczywiście… 😉 Dzięki za czujność 🙂

2
0
Would love your thoughts, please comment.x