Borišov
Borišov to taka ciekawa góra, która jest położona w środkowej części Wielkiej Fatry, której do tej pory jeszcze nie udało nam się zdobyć pomimo iż byliśmy już w jej bliskim sąsiedztwie z każdej strony świata. Zmieniło się to dopiero sobotę 8 czerwca bieżącego roku, kiedy to postanowiliśmy pojechać do znanych nam już bardzo dobrze Liptovskich Revúcy, by z tej miejscowości rozpocząć wycieczkę na ten szczyt.
Choć znaliśmy tę wioskę, to wiedzieliśmy że często jest w niej dosyć spory problem z zaparkowaniem auta. Na szczęście uważnie studiując mapkę na stronie mapy.cz natrafiłem na coś co było zaznaczone jako parking, tyle że znajdował się on już prawie w lesie – ale było to coś co należało sprawdzić. 🙂
Ruszyliśmy więc w sobotę rano znaną już dobrze trasą z Bielska do Liptovskich Revúcy przez Żywiec, Rajczę, Novot, Lokce, Dolny Kubin, Ruzomberok i Liptovską Osadę. Dojechaliśmy tam tuż przed godziną 9 rano by przekonać się, że parking jest idealny i że stoi już na nim jedno auto z naszego kraju. Po zjedzeniu śniadania wyruszyliśmy w drogę, jednak aby wejść na nasz pierwszy tego dnia żółty szlak musieliśmy się nieco cofnąć do zabudowań miejscowości, bo obecnie byliśmy już na zielonym szlaku w Suchej Dolinie.
Po pokonaniu ponad 700 metrów dotarliśmy do znakowanego na żółto naszego szlaku prowadzącego na Chyžky. Po przejściu również około 700 metrowego odcinka znaleźliśmy się wreszcie w czystym lesie, pozbawionym jakichkolwiek zabudowań.
Przez pół godziny nim wędrowaliśmy bez żadnych punktów orientacyjnych, dopiero kiedy dotarliśmy do niewielkiej polany, to znajdował się przy niej szlakowskaz: „Zelena Dolina – Radovo”. Był tam też stolik z ławką, ale my nie zamierzaliśmy jeszcze robić postoju.
Około 10 minut później doszliśmy już do bardzo konkretnej wiatki turystycznej, w której nawet można by przenocować – choć przy takiej otwartej wiacie chyba jednak sobie tego nie wyobrażam. 🙂 Wracając jednak do opisu trasy… to od tego miejsca nasz szlak zaczął nas mocniej prowadzić pod górę. Na dystansie ok. 1,5 km musieliśmy zrobić aż ponad 300 metrów przewyższenia, co trochę dało nam w dupę, ale to nie pierwszy i nie ostatni raz kiedy takie coś trzeba zrobić, by osiągnąć cel.
Dopiero kiedy osiągnęliśmy rozległą polanę, która w zasadzie ciągnęła się już aż po Chyžky, to z niej otwarły się ciekawsze widoki, głównie na zachód w kierunku Suchego vrcha i Ostredoka. W tym miejscu też dogoniliśmy turystów który również, jak się potem okazało, zmierzali tam gdzie my.
Pod Chyžkami pasło się pokaźne stado owiec, które było mocno nadzorowane przez biegające wokół niego psy pasterskie. Z tego też miejsca potężnie prezentowała się ogromna Ploská, która tego dnia nie miała być jednak naszym celem – co za szkoda. 😉
Na przełęczy zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę, podczas której podziwialiśmy widoki, bo oprócz Ploski, było już widać Borišov. Oprócz tego również obserwowaliśmy duże skupiska turystów, które również wybierały szlak, którym zamierzaliśmy iść. Nie chcieliśmy wędrować w dużym tłumie, bo zazwyczaj ani nie ma za bardzo gdzie wyprzedzać, a to tego jest często za głośno.
Po około 20 minutach przerwy ruszyliśmy niebieskim szlakiem na zachodni trawers Ploski i szczerze cieszyliśmy się że takie legalne obejście istnieje, bo jakoś średnio by nam się chciało wyłazić na wierzchołek tej wielkiej góry. 🙂
Kilka chwil później dogoniliśmy „naszych” turystów, których jeszcze spotkaliśmy na żółtym szlaku kiedy to wszyscy wychodziliśmy na Chyžky. W miarę jak zbliżaliśmy się do końca trawersu, to pięknie przybliżał się zarówno sam szczyt Borišova, jak i położone pod nim schronisko.
Kiedy zakończyliśmy nasz ploskowe obejście i dotarliśmy do węzła szlakowego Nad Studeným, gdzie weszliśmy na Wielkofatrzańską Magistralę to ruch turystyczny zrobił się dużo większy – wszędzie było sporo piechurów z plecakami, ale byli też biegacze i dużo psów. Gdy więc dotarliśmy w pobliże schroniska, to nawet się tam nie zatrzymywaliśmy tylko od razu uderzyliśmy na szczyt.
To było ponad 200 metrowe podejście, na którym szlak stanowił dosyć wąską ścieżkę, która wiła się pomiędzy kosodrzewiną i skałami, na którym na dodatek było dużo ludzi, z którymi trzeba było się mijać. Nie zawsze to było łatwe, ale daliśmy jakoś radę i pół godziny później stanęliśmy na wierzchołku Borišova.
Gdy stanęliśmy na tej górze, to Asia była trochę rozczarowana, bo spodziewała się czegoś więcej, ale to był najzwyklejszy trawiasty wierzchołek zwykłej góry. Ja tam do tego nie przywiązuje zazwyczaj wagi, bo dla mnie zawsze bardziej liczy się droga, jak wygląda, którędy się idzie – niż same widoki lub ich brak ze szczytu.
Pamiętam, że było tam sporo ludzi i dużo trawy. Przeszliśmy się kawałek południowo-zachodnim grzbietem, by sprawdzić co się tam kryje, ale nic tam również ciekawego nie było. 🙂 Po chwili odpoczynku ruszyliśmy na dół, co zajęło nam około 20 minut.
Po dotarciu do schroniska zrobiliśmy sobie równie krótką przerwę co na szczycie, podczas której uzupełniliśmy poziom kofoli w naszych organizmach. Dobrze, że udało nam się to zrobić, bo teraz czekało nas mocniejsze podejście na Ploską. Nie zależało nam na jej zdobywaniu, ale trawers którym mieliśmy udać się na Sedlo Ploskej jest położony dużo wyżej, od tego którym wędrowaliśmy z Chyžek.
Powoli udało nam się go osiągnąć i już wówczas zejście na przełęcz okazały się łatwe i przyjemne. Na koniec wędrówki chcieliśmy jeszcze sprawdzić czy nie da się wyjść na Čierny kameň, ale z racji że nie wiedzieliśmy za bardzo jak się zabrać za jego główny wierzchołek, to zdobyliśmy tylko położony na zachód od głównego szczytu – punkt widokowy.
To wyjście również dostarczyło nam trochę wrażeń, bo był tam lekko eksponowany trawers podczas przechodzenia którego trzeba było zachować sporą czujność. Z kolei na szczycie było dużo miejsca i można było swobodnie podziwiać sporą część trasy którą tego dnia wędrowaliśmy.
Po zejściu z tego punktu widokowego i zaliczeniu pomnika udaliśmy się na Sedlo Ploskej, na której znajdują się ciekawa wiata turystyczna. W zasadzie jest to ławka ze stolikiem przykryta dachem, ale jest ona mocno obudowana, co stanowi fajne miejsce do przeczekanie trudnych warunków atmosferycznych – a i pewnie spokojnie noc tam też można bez problemów spędzić. 🙂
Z przełęczy do samochodu mieliśmy jeszcze około 5 km, ale trasa minęła nam na podziwianiu widoków wschodniej części Wielkiej Fatry oraz kawałka Niżkich Tatr. Pod koniec Asia znalazła jeszcze taką jedna ścieżkę, którą skróciliśmy sobie trochę drogę i wylądowaliśmy przy cmentarzu w górnej części miejscowości. Stamtąd mieliśmy już tylko kawałek do naszego dzikiego parkingu. 🙂
To był bardzo udany powrót zarówno w góry Wielkiej Fatry, jak i do Liptovskich Revúcy, które często odwiedzamy kiedy chcemy się mocno zanurzyć w głębi tych stosunkowo dzikich gór. Na tą chwilę z tego miejsca zostało nam jeszcze zdobycie Zvoleni, ale to już trzeba będzie odłożyć na przyszły rok… 😉
Borisov to ładny szczyt tak trochę przzypomina Rakytov.A ten Cierny Kamień to trzeba zdobyć koniecznie ,myślę że tam jest ścieżka przecież krzyż jakoś wnieśli.Fajna wycieczka z minimalnyym pozaszlakiem haha. Pozdrawiam.
Dokładnie, choć Rakytov nam się bardziej podobał. Musimy kiedyś razem wybrać się na ten Cierny Kamen. 😉 Dokładnie, pozdro 🙂