Wołowiec czyli powrót w Tatry po zimie

W sobotę 7 maja udało nam się wreszcie wybrać się w najwyższe polskie góry. Naszym celem wyprawy był Wołowiec, który zlokalizowany jest w Tatrach Zachodnich. Bardzo dopisała nam pogoda szczególnie w sobotę, kiedy to praktycznie cały czas świeciło piękne słońce.

Zielony szlak z Kirów do Doliny Chochołowskiej

Zniszczona Dolina Kościeliska
Po rozpoczęciu wędrówki w Kirach, stosunkowo szybko osiągnęliśmy Polanę Chochołowską.

Polana Chochołowska z widokiem na Kominiarski Wierch

Schronisko na Polanie Chochołowskiej
Po wypiciu pysznej kawy w schronisku i zakwaterowaniu się wyruszyliśmy na Grzesia.

Kominiarski Wierch z drogi na Grzesia
Mimo szybko nabieranej wysokości wciąż majestatycznie prezentował się nam Kominiarski Wierch. Z czasem i Bobrowiec pokazał swoje wdzięki.

Bobrowiec sprzed Grzesia
Tuż przez szczytem Grzesia usiedliśmy na trawie i podziwialiśmy piękną panoramę Tatr Zachodnich rozciągającą się od Banówki po Kominiarski Wierch.

Długi Upłaz, Rakoń, Wołowiec, Łopata i Jarząbczy Wierch widziane z Grzesia
Z Grzesia ruszyliśmy pomiędzy kosówkami i niewielkimi płatami śniegu w stronę Rakonia. Marsz Długim Upłazem jest zawsze bardzo fascynujący, ponieważ nie idzie się nim jakoś strasznie stromo pod górę, a dodatkowo są z niego piękne widoki.

Fragment słowackiej „Orlej Perci” widzianej z Grzesia

Polana Chochołowska widziana z Długiego Upłazu
Po zameldowaniu się na szczycie Rakonia, po zawietrznej stronie szczytu raczyliśmy się widokami na Rohacze. Tu też zapadła decyzja, by jednak iść na Wołowiec, bo rano jeszcze nie wiedzieliśmy dokąd pójdziemy. 🙂

Widok z Rakonia na Rohacze

Zasypany zielony szlak do Doliny Wyżniej Chochołowskiej
Wyjście na Wołowca przebiegło nam bardzo sprawnie i praktycznie bez chodzenia na płaty śniegu. Jednak mocno się zaczynało chmurzyć po polskiej stronie Tatr, więc nie siedzieliśmy tam za długo.

Rohacz Ostry i Rohacz Płaczliwy z Wołowca
By ominąć nieprzyjemnie zaśnieżony fragment szlaku zielonego prowadzącego spod Wołowca do Doliny Chochołowskiej, wyszliśmy ponownie na Rakoń i jego północnym zboczem pomiędzy kosodrzewiną dotarliśmy na wspomniany szlak.

Na nielegalu pod Rakoniem
Jak się okazało był on stosunkowo mocno przyśnieżony, więc czekało nas stąpanie po śliskim terenie. 🙂

Śnieg na zielonym szlaku w Dolinie Wyżniej Chochołowskiej
Do schroniska dotarliśmy tak wcześnie, że jeszcze zdążyliśmy się raczyć prażonym serem. Mniam, mniam 🙂