Grań Brestová – Pachoľa

Po zaparkowaniu auta w okolicach hotelu Šindľovec i odnalezieniu niebieskiego szlaku wyruszyliśmy w kierunku Brestovej. Wędrując Spalonym Żlebem natrafiliśmy na zaspaną mysz polną. 🙂

Spalony Żleb

Mysz polna na szlaku
Po zdobyciu Skrajnego Salatyna naszym oczom ukazała się praktycznie cała Grań Rohaczy. 🙂 Ujrzeliśmy również szczyt Brestovej – czyli naszą pierwszą poważniejszą górę na trasie.

Asia dotyka Rohacza Ostrego na Skrajnym Salatynie

Salatyny, Spalona, Pachoł

Brestová
Na Brestovej niestety była cała masa ludzi, więc musieliśmy nieco odejść od szczytu, by ukryć się w niewielkiej kępce kosówki.

Salatyn z okolic Brestovej
Po drodze na Salatyn musieliśmy znaleźć ustronne miejsce, by załatwić swoje potrzeby fizjologiczne…. znaleźliśmy idealną dziurę, z której roztaczał się całkiem ładny widoczek w kierunku Siwego Wierchu i Gór Choczańskich. W dole bardzo intensywnie zbierały nektar pszczoły. 🙂

Asia w dole

Pszczoły na kwiatkach

Salatyn, Skrzyniarki, Spalona i Pachoł

Salatyny od południa
Na Małym Salatynie też chwilę odpoczywaliśmy, gdyż przed nami była teoretycznie najtrudniejsza część szlaku czyli Skrzyniarki z owianą tajemniczą sławą Przełęczą pod Dzwonem.

Zadnia Salatyńska Dolina
Zaczęliśmy więc wspinaczkę granią Skrzyniarek. Szło nam się bardzo dobrze i nie napotkaliśmy praktycznie żadnych trudności.

Skrzyniarki

Salatyny ze Skrzyniarek

Wspinaczka na Skrzyniarkach
Wtedy pokazała się ogromna skała zwana Dzwonem. Już z daleka widzieliśmy ludzi pokonujących tę przeszkodę. Z niecierpliwością czekałem na naszą kolej.

Dzwon ze słynną przełęczą

Dzwon

Asia na Przełęczy pod Dzwonem

Lufa z Przełęczy pod Dzwonem

Przełęcz pod Dzwonem w całej okazałości
Po przejściu obydwoje doszliśmy do wniosku, że nie jest to takie straszne miejsce. Owszem skały są wyślizgane, ale są trzy partie łańcuchów i jest się czego trzymać.

Spalona Dolina i Rohackie Stawy
Po dotarciu na Spaloną pokazała się wreszcie w pełni Banówka z Przełęczą Banikowską i Pachoł – ostatni szczyt na naszej trasie.

Przełęcz Banikowska i Pachoł

Wołowiec, Rohacze, Trzy Kopy i Hruba Kopa
Na Pachole również chwilę odpoczywaliśmy, bo wyjście było trochę wyczerpujące – taka lekka wspinaczka granią. Słońce dawało nam już ostro w kość i marzyliśmy o schowaniu się w cieniu.

Przełęcz Banikowska i Banówka z Pachoła

Oświetlona Spalona Dolina
Pod koniec wycieczki zaglądnęliśmy jeszcze na Wyżnią Rohacką Siklawę, a tuż przed parkingiem napiliśmy się jeszcze Kofoli, by ugasić nasze pragnienie spowodowane ciągłym nasłonecznieniem. 🙂

Wyżnia Rohacka Siklawa