Dwoista Turnia

Data dodania wpisu 22.08.2020 Pasmo górskie Tatry Wysokie Kraj słowacja - flaga kraju
Komentarze do wpisu Skomentuj
Dwoista Turnia
Data wycieczki 22.08.2020 Dystans wycieczki ok. 15 km Czas trwania wycieczki ok. 9,5 h Uczestnicy wycieczki Asia, ja
zdjęcia trasa

W sobotę 22 sierpnia ponownie wyruszyliśmy na tatrzańskie szlaki. Był to już trzeci dzień z rzędu, kiedy chodziliśmy po Tatrach i już trochę zmęczenie dawało mi się we znaki. Chcieliśmy jednak dobrze wykorzystać najbliższe godziny, bo nazajutrz pogoda miała się zepsuć.

Wyjechaliśmy więc z Jurgowa trochę później niż w dniach poprzednich. Chcieliśmy trochę dłużej pospać, a i nasza trasa nie przedstawiała się jako strasznie długa. W planie mieliśmy zamiar dojechać do Tatrzańskich Zrębów (słow. Tatranské Zruby) i stamtąd udać się początkowo szlakiem niebieskim, a następnie żółtym i zielonym w stronę Śląskiego Domu. Dalej poprzez Granacką Ławkę wdrapać się na Dwoistą Turnię.

Tatranské Zruby jadąc Drogą Wolności (słow. cesta Slobody) mija się w kilka sekund, bo tabliczki informujące o początku i końcu tej miejscowości znajdują bardzo blisko siebie. Właśnie pomiędzy nimi znajduje się dosyć skryty zjazd, który prowadzi do niewielkich parkingów zlokalizowanych pod Hotelem Granit. Sam 3-gwiazdkowy hotel jest 6-piętrowym budynkiem, który od strony parkingu przysłania dużą część Tatr. Położony jest w dobrym miejscu, bo kawałek dalej biegnie linia kolejowa elektriczki i Droga Wolności.

Początek szlaku przywitał nas tablicą oznajmiającą, że do Śląskiego Domu mamy 1:45 h, a do najbliższego węzła szlakowego (skrzyżowanie ze szlakiem żółtym) godzinę. Szlakiem niebieskim nigdy nie wędrowaliśmy, więc było to dla nas nowe doświadczenie. A szlak był taki jak lubimy najbardziej – cichy, wąski i bez ludzi. 🙂 Przy ścieżce rosło mnóstwo wrzosów i można było odnieść wrażenie, że jest się w innej części świata.

Asia pośród wrzosów
Asia pośród wrzosów

Gdy młody las zaczął się trochę przerzedzać to na tle bezchmurnego nieba mogliśmy dostrzec ogromny masyw Sławkowskiego Szczytu z dobrze widocznym z tej strony Królewskim Nosem. W niecałą godzinę doszliśmy do węzła Rázcestie nad Zrubami położonego na wysokości 1409 m n.p.m. W tym miejscu nie mieliśmy przerwy tylko od razu ruszyliśmy żółtym szlakiem w stronę Wyżniej Wielickiej Polany (słow. Vyšná Velická poľana). Tutaj już nie było tak spokojnie, jak na wcześniejszym szlaku. Szybko za sobą usłyszeliśmy głosy innych turystów i trzeba było przed nimi „uciekać”. 🙂

Sławkowski Szczyt i Królewski Nos
Sławkowski Szczyt i Królewski Nos

Polanę osiągnęliśmy w pół godziny od Rázcestie nad Zrubami czyli o 15 minut wcześniej niż wskazywały to znaki. Zielony szlak, do którego doszliśmy był już konkretnie oblegany przez turystów. Na szczęście nie szliśmy nim długo, bo po około 15 minutach siedzieliśmy już na ławkach pod Śląskim Domem (słow. Sliezsky dom). Skorzystałem z możliwości i napiłem się kofoli czyli ostatnio mojego najlepszego górskiego napoju regeneracyjnego. 🙂

Ponad Staw Turnia, Ponad Ogród Turnia i Śląski Dom
Ponad Staw Turnia, Ponad Ogród Turnia i Śląski Dom

Posiedzieliśmy przy hotelu górskim ze 20 minut rozglądając się zarazem za Granacką Ławką (słow. Granátová lávka), a konkretnie za jej początkiem. Podchodząc do schroniska widzieliśmy miejsce, które mogło nią być, ale nie byliśmy tego w 100% pewni. Ze schroniska Granacka Ławka była jednak kiepsko widoczna.

Hotel górski Śląski Dom
Hotel górski Śląski Dom

Ruszyliśmy w dalszą drogę, by się na własne oczy przekonać, jak wygląda owe wejście na Granaty Wielickie. Musieliśmy około 15 minut przejść Magistralą Tatrzańską w stronę Hrebienoka. Po tym czasie doszliśmy do miejsca, w którym obecnie zakończyliśmy szlakową część wycieczki.

Dosyć stromy, trawiasty zachód rysował się przed nami. Nie wiedzieliśmy jak się tamtędy wychodzi, bo nigdy tam nie szliśmy. Na początku musieliśmy jednak pokonać pas want i głazów, którymi usłana była najkrótsza droga pod trawiastą ławkę.

Początek Granackiej Ławki
Początek Granackiej Ławki

Jako, że mamy już jakieś doświadczenie w łażeniu po tego typu terenie, to jego przejście nie stanowiło dla nas problemu. Po pokonaniu tej pierwszej przeszkody pojawiła się wyraźna ścieżka, która wiła się pomiędzy trawami. Ścieżka biegnąca Granacką Ławką była różnej szerokości, raz była szeroka, a raz węższa, raz szło się z dala od urwisk, a raz bliżej. Generalnie trzeba było trochę uważać, ale ogólnie to wyjście nie było trudne. Ja miałem trudności natury psychicznej, bo na mnie takie trawy i urwiska bardzo źle działają – od wyprawy na Hawrań.

Początkowo ścieżka prowadzi pośród traw
Początkowo ścieżka prowadzi pośród traw

Co do widoków to ciekawie z góry prezentował się Śląski Dom oraz górujące nad nim szczyty Ponad Staw Turni (słow. Malý Kvetnicový hrb) oraz Ponad Ogród Turni (słow. Kvetnicová veža). Gerlacha na początku jeszcze nie było widać, bo był przysłonięty. W pewnym momencie również dobrze widoczne były Wielickie Ogrody wraz z Wielickim i Litworowym Szczytem.

Na Granackiej Ławce szybko nabieramy wysokości
Na Granackiej Ławce szybko nabieramy wysokości

Ogólnie Granacka Ławka była przede wszystkim dużym wysiłkiem fizycznym ponieważ wychodziliśmy na nią z wysokości 1630 m n.p.m., a pierwsze wypłaszczenie było dopiero na 1990 metrach. To było prawie 400 metrów pod górę na stosunkowo krótkim dystansie (niecałe 700 metrów).

Mocno trawiasta część Granackiej Ławki
Mocno trawiasta część Granackiej Ławki
Pojawia się więcej skał
Pojawia się więcej skał
W środku Dwoista Turnia
W środku Dwoista Turnia

Miejsce, w którym było owe wypłaszczenie nazywało się Niedźwiedzią Przełęczą (słow. Sedlo pod Velickou kopou). Nazwa tego miejsca wzięła się z tego, że jest często odwiedzane przez niedźwiedzie. Dobrze, że nie wiedziałem tego, gdy tam szliśmy, bo cały czas bym się rozglądał. 🙂

Widoki z Niedźwiedziej Przełęczy
Widoki z Niedźwiedziej Przełęczy

Na przełęcz doszliśmy w mniej więcej godzinę od rozpoczęcia zmagań z Granacką Ławką i mieliśmy na niej 15 minut przerwy na odpoczynek, po tym wyczerpującym nabieraniu wysokości.

Asia wpatrzona w masyw Gerlacha
Asia wpatrzona w masyw Gerlacha

Dalsza część trasy była dobrze widoczna i prowadziła łagodniejszym trawersem zachodnimi zboczami Wielickiej Kopy (słow. Velická kopa). Tym fragmentem szło się mi najprzyjemniej, tym bardziej, że było z niego doskonale widać Gerlacha (słow. Gerlachovský štít). Jednak w pewnym momencie łagodnego wznoszenia doszliśmy do punktu przełamania, z którego znów musieliśmy schodzić. Zejście było dosyć strome i prowadziło blisko urwiska. Dla mnie to miejsce było mało komfortowe. Cieszyłem się, że był to krótki fragment i już po chwili po raz kolejny łagodnie wznosiliśmy się w stronę Dwoistej Turni (słow. Dvojitá veža).

Śląski Dom już bardzo mały
Śląski Dom już bardzo mały

Z racji, że przed nami oprócz ścieżki malowało się morze traw, to postanowiłem na Dwoistą Przełęcz (słow. Sedlo pod Dvojitou) udać się po długim jęzorze piargów, który opadał z przełęczy. Asia natomiast poszła dalej ścieżką i wkrótce dotarła do innej, która wyprowadziła ją również na przełęcz.

Dwoista Turnia z zachodnich zboczy Wielickiej Kopy
Dwoista Turnia z zachodnich zboczy Wielickiej Kopy

Z Dwoistej Przełęczy mogliśmy podziwiać Skrajną Nowoleśną Turnię ze Sławkowską Przełęczą, na której to byliśmy niemalże tydzień temu, a także całą Sławkowską Grań ze Sławkowskim Szczytem na czele. Na mnie duże wrażenie zrobił również żleb zejściowy do Doliny Sławkowskiej (słow. Slavkovská dolina), który był stromy i trawiasty.

Żleb opadający z Dwoistej Przełęczy do Doliny Sławkowskiej
Żleb opadający z Dwoistej Przełęczy do Doliny Sławkowskiej

Dwoista Turnia z przełęczy również nie wyglądała zachęcająco – wszędzie było mnóstwo traw, po których trzeba by było wychodzić na szczyt. Dla mnie to było nie do przyjęcia i mnie totalnie zablokowało – nie chciałem iść dalej tylko usiadłem na przełęczy. W międzyczasie usłyszeliśmy jakieś odgłosy i po chwili zobaczyliśmy ludzi tzn. przewodnika powiązanego liną z dwoma klientami. Oni szli jeszcze inną ścieżką, która prowadziła najbliżej skał. Szybko nas minęli i poszli w stronę Dwoistej Turni.

Dwoista Turnia z Dwoistej Przełęczy
Dwoista Turnia z Dwoistej Przełęczy

Asia miała wielką ochotę wejść na szczyt, ale z racji tego, że oni tam teraz „zajęli” szczyt to zrezygnowała z tego pomysłu. Wymyśliła zamiennie, że pójdzie w stronę Wielickiej Kopy. Jak wymyśliła tak zrobiła. 🙂

Ja natomiast siedziałem sobie na Dwoistej Przełęczy i w mojej głowie kłębiły się różne myśli. Nie były one za pozytywne, tylko bardzo krytyczne wobec mnie samego. Siedziałem więc tak tam i rozmyślałem. Asia natomiast w międzyczasie zdobyła szczyt Wielickiej Kopy, a ludzie z przewodnikiem zaczęli schodzić z Dwoistej Turni.

Asia na Wielickiej Kopie
Asia na Wielickiej Kopie

Jak wychodzili do góry, to nie zauważyłem by jakoś mocno się asekurowali tam wychodząc – szli pewnie jak po ścieżce. Wiadomo, że mieli ze sobą doświadczonego człowieka, który miał ich na linie, ale wyglądało to trochę jakby tam nie było trudno.

Asia natomiast nieco inaczej jak pod górę, zeszła ze stromych skał, z których zbudowana jest Wielicka Kopa i znalazła się ponownie na przełęczy.

Nowoleśne Turnie i Sławkowska Przełęcz
Nowoleśne Turnie i Sławkowska Przełęcz

Tymczasem przewodnik wraz z turystami (już bez asekuracji liny) schodzili z Dwoistej Turni na przełęcz. Tym razem nie poszli „swoją” ścieżką, a skierowali się w naszą stronę. Podeszli do nas i słowacki przewodnik zapytał się: „Co tu tak smutno?”. Asia odpowiedziała, że ja się boję iść na szczyt. Na co Słowak odpowiedział, żebym się nie bał, bo tam nie ma trudno. Mówiąc to pożegnał się z nami i ruszyli oni w dalszą drogę.

Po tym co powiedział i co zaobserwowałem stwierdziłem, że trzeba spróbować tam wyjść. Oczywiście okazało się, że na szczyt prowadzi dobrze wyrobiona ścieżka, która nigdzie nie przechodzi przez żadne trawy, których się tak obawiałem.

Wspinaczka na Dwoistą Turnię
Wspinaczka na Dwoistą Turnię

15 minut później byliśmy już na szczycie. Najbardziej to się cieszyłem, że dałem się przekonać do wyjścia na Dwoistą Turnię. Na górze było sporo miejsca, więc nie było problemu z umiejscowieniem się i podziwianiem widoków. A było widać dużo. Wielicka Kopa ze szczytu wyglądała bardzo skromnie w porównaniu do Gerlacha, Bradavicy, Sławkowskiej i Nowoleśnej Grani czy widocznych w dali Łomnicy i Durnych Szczytów.

Kolejne z Granatów Wielickich i Staroleśny Szczyt
Kolejne z Granatów Wielickich i Staroleśny Szczyt
Gerlach
Gerlach
Sławkowska Grań i Sławkowski Szczyt na tle Durnych i Łomnicy
Sławkowska Grań i Sławkowski Szczyt na tle Durnych i Łomnicy

Po 20 minutach napawania widokami rozpoczęliśmy zejście na Dwoistą Przełęcz. Podczas schodzenia dostrzegliśmy dwa skryte stawki (Granacki Staw, Granackie Oko) głęboko wciśnięte w Dolinę Sławkowską. Bez problemów zeszliśmy na przełęcz, a następnie na Granacką Ławkę. Tzn. ja schodziłem tą samą drogą co pod górę, czyli po piargach. Asia z kolei również szła inną drogą, bo musiała skorzystać jeszcze z granackiej toalety. 🙂

Zejście z Dwoistej Turni
Zejście z Dwoistej Turni
Granacki Staw i Granackie Oko
Granacki Staw i Granackie Oko
Schodzimy w stronę Wielickiej Kopy na Dwoistą Przełęcz
Schodzimy w stronę Wielickiej Kopy na Dwoistą Przełęcz

Pół godziny później siedzieliśmy już na Niedźwiedziej Przełęczy, na której jest tak płasko, że można by tam grać w piłkę. Po raz kolejny nie spotkaliśmy tam żadnych dużych zwierząt, ale za to nad naszymi głowami zaczął latać paralotniarz. 🙂

Wyraźna ścieżka prowadząca przez Granacką Ławkę
Wyraźna ścieżka prowadząca przez Granacką Ławkę

Na niebie też zaczęło pojawiać się coraz więcej białym obłoków, które nadawały otaczającym górom więcej kolorytu. 10 minut przerwy dobrze nam zrobiło i mogliśmy rozpocząć najbardziej emocjonalny fragment naszej trasy – teraz pokonywany w dół miał być trudniejszy, aniżeli z rana. Tyle że taki nie był, a i został przez nas pokonany dosyć szybko, bo poniżej 50 minut.

Ponad Staw Turnia, Ponad Ogród Turnia i Śląski Dom z dolnych partii Granackiej Ławki
Ponad Staw Turnia, Ponad Ogród Turnia i Śląski Dom z dolnych partii Granackiej Ławki

Kolejnym etapem naszej wyprawy było schronisko i następna tego dnia kofola. Tym razem dłużej musieliśmy na nią czekać, bo do bufetu ciągnęła ogromna kolejka. W środku było bardzo ciepło, do tego jeszcze te maseczki – myślałem że tam padnę. 🙂

Po 15:10 wyruszyliśmy ze Śląskiego Domu zielonym szlakiem prowadzącym w stronę Tatrzańskiej Polanki (słow. Tatranská Polianka). Z okolic Wyżniej Wielickiej Polany mogliśmy po raz ostatni tego dnia zobaczyć i pożegnać się z Granacką Ławką, która z tego miejsca prezentowała się bardzo okazale.

Granacka Ławka na tle delikatnych chmur
Granacka Ławka na tle delikatnych chmur

Kolejne minuty to schodzenie szlakiem biegnącym rzadkim lasem, wyprzedzanie kolejnych turystów i przechodzenie mostkami przez potoki na Wielickiej Wodzie (słow. Velický potok).

Po 40 minutach dotarliśmy do kolejnego węzła szlakowego (Rázcestie na Velickom moste), wg którego do Polanki zostało nam jeszcze 50 minut. Tam „spotkaliśmy” drogę dojazdową do Śląskiego Domu. To był duży plus, bo niektórzy turyści odbili na nią, dzięki temu na szlaku zrobiło się mniej tłoczno.

Tuż przed Polanką szlak również wyszedł na tą drogę, ale to już były jego ostatnie metry. Z drogi gdzie nie było takiego zalesienia, można było dostrzec bardzo duży wzrost zachmurzenia nad Tatrami – czyli te białe, „niewinne” obłoki rozbudowały się do potężnych rozmiarów.

Popołudniowe konkretne zachmurzenie
Popołudniowe konkretne zachmurzenie

Z Tatrzańskiej Polanki mieliśmy jeszcze kawałek do naszego auta, które stało pod Hotelem Granit w Tatrzańskich Zrębach. Na szczęście wzdłuż Drogi Wolności biegnie wygodna ścieżka, którą można się bez problemu przemieszczać pomiędzy miejscowościami.

O 16:40 dotarliśmy do Hotelu Granit i przechodząc obok dostrzegliśmy dużego jelenia, który jadł coś z doniczki kwiatowej. Powyżej z okien hotelu ludzie rzucali mu jakieś resztki jedzenia. Niestety nie jest to postępowanie godne pochwały, bo zwierzę najprawdopodobniej skończy tragicznie. Przyzwyczajony zwierzak będzie ciągle tam przychodził, aż w końcu zostanie potrącony przez przejeżdżający samochód.

Jeleń przy Hotelu Granit
Jeleń przy Hotelu Granit

Postaw nam kawę

Jeśli podobała Ci się relacja i chcesz by więcej takich było na blogu, to będziemy zadowoleni jeśli postawisz nam kawę. :)

Kup mi kawę :)

Podsumowanie wycieczki

Dystans wycieczki ok. 15 km Czas trwania wycieczki ok. 9,5 h Uczestnicy wycieczki Asia, ja
Przebieg wycieczki Przebieg wycieczki
Hotel Granit Tarzańskie Zręby (parking) Rázcestie nad Zrubami
Rázcestie nad Zrubami Vyšná Velická poľana
Vyšná Velická poľana Śląski Dom
Śląski Dom Granacka Ławka (początek)
Granacka Ławka (początek) Dwoista Przełęcz ścieżka
Dwoista Przełęcz Dwoista Turnia ścieżka
Dwoista Turnia Dwoista Przełęcz ścieżka
Dwoista Przełęcz Granacka Ławka (początek) ścieżka
Granacka Ławka (początek) Śląski Dom
Śląski Dom Tatrzańska Polanka
Tatrzańska Polanka Hotel Granit Tarzańskie Zręby (parking) chodnikiem
Parking kilka mniejszych parkingów pod Hotelem Granit w Tatrzańskich Zrębach
Transport własny

Tagi:

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x