Široké sedlo – Kopské sedlo – Plesnivec
W przedostatni dnień naszego urlopowego pobytu pod Giewontem, postanowiliśmy wybrać się w Tatry Bielskie. Chcieliśmy zobaczyć z bliższa Płaczliwą Skałę i Hawrania, aniżeli tylko z drogi w okolicy miejscowości Ždiar (jak to zazwyczaj bywa).
Po Orlej Perci i Koprowym Wierchu myśleliśmy, że choć tutaj zaznamy większego spokoju. Niestety nasze nadzieje szybko okazały się płonne, bo już na Ptasiowskiej Rówieńce minęła nas duża grupa turystów.
Początek był jednak wymarzony… Do Ždiaru Strednicy dostaliśmy się autobusem linii STRAMA kursującym na trasie Zakopane – Poprad. Pogoda była na początku idealna, cisza, spokój i pole usiane owczymi gównami, przez które musieliśmy przejść. 🙂
Po dotarciu do Ptasiowskiej Równieńki pojawiło się sporo osób na szlaku i już nie szło się nam tak komfortowo jak to było na początku trasy. Szlak zielony wpierw prowadził nas w miarę równą drogą, aż do mostków na Rigelskym Potoku – choć ja tam potoku nie widziałem. 🙂 Od tego miejsca zaczął się ostrzej piąć w górę…
Mijaliśmy kolejne ławeczki z zaznaczonymi numerami, które umożliwiały określenie naszej lokalizacji na mapie.
W końcu doszliśmy do łańcuchów, które pełnią chyba bardziej rolę marketingową, niż tą praktyczną. Na szlaku poniżej było bardzo ślisko i tam by się bardziej one przydały, aniżeli w tym miejscu. 🙂
Gdy tylko ukazała nam się Szeroka Przełęcz, od razu można było zauważyć jak była ona tego dnia oblegana przez ludzi. Szła na nią nawet jakaś zorganizowana wycieczka i o dziwo nie byli to Polacy (ich język przypominał bardziej rumuński).
Po dotarciu na przełęcz zobaczyliśmy jakie ciężkie i grube chmury wiszą nad Tatrami Wysokimi. Najlepiej widoczny był Jagnięcy Szczyt, a poza nim to niewiele było widać.
W drodze na Przełęcz pod Kopą nawet trochę Płaczliwa Skała i Hawrań zaczęły się przysłaniać chmurami, ale trwało to tylko przez chwilę.
W okolicach Szalonego Przechodu spotkaliśmy kilka kozic, z których ta jedna najbardziej pozowała do zdjęć. 🙂
Z Wyżniej Przełęczy pod Kopą wprost uciekaliśmy przed rzeszami ludzi, które nas goniły. 😀 Jednak gdy skręciliśmy na zielony szlak prowadzący do Schroniska pod Szarotką liczba ich dramatycznie zmalała. 🙂
Do schroniska szło się bardzo przyjemnie, bo praktycznie po równym terenie. Jedynie już w pobliżu schroniska trzeba było najpierw się konkretnie wznieść, by potem dosyć ostro przybyć do schroniska.
Tuż przed ostatecznym zejściem bardzo dobrze było widać Skalne Wrota, które są zawieszone tuż nad schroniskiem.
Po wypiciu Kofoli kontynuowaliśmy naszą podróż zielonym szlakiem w kierunku Tatrzańskiej Kotliny. Na przystanku w Kotlinie byliśmy i tak za wcześnie i musieliśmy trochę sobie poczekać na powrotną Stramę.