Paráč
Już od jakiegoś czasu planowaliśmy zrobić w różnych konfiguracjach „kółeczko” z Zázrivy. W każdej z nich główną rolę grał Paráč i to on jest głównym bohaterem tej opowieści.
Dokładniejszy plan naszej wycieczki prezentował się następująco. W godzinach porannych mieliśmy dojechać samochodem do Zázrivy. W następnym etapie zamierzaliśmy przez Javorinke, Okruhlice i Hoľa dotrzeć na szczyt Paracza. Kolejną fazą wycieczki miało być zaliczenie Vasiľovskiej hoľi przez szczyt Príslopca i Minčola. Jej finał miał nastąpić podczas zejścia żółtym szlakiem przez dzielnicę Kozinská do centrum miejscowości.
Trochę późno, bo około 9:30 dojechaliśmy do Zázrivy i od razu natrafiliśmy na niemały problem z zaparkowaniem auta. Była niedziela i nie dość, że właśnie zakończyła się msza w kościele, to jeszcze był tam odpust. Musieliśmy więc trochę sobie poczekać, aż większość ludzi rozjedzie się do domów. Gdy to się udało mogliśmy w końcu wyruszyć na tą, jak dotąd nieznaną jeszcze, część Magury Orawskiej.
Wracając jeszcze do Zázrivy, to bardzo ciekawa miejscowość. Szczególnie interesujące jest jej położenie, gdyż poza faktem, że znajduję się przy drodze z Terchovej do Dolnego Kubína, to również położona jest na styku trzech różnych pasm górskich – Małej Fatry, Gór Kisuckich oraz Magury Orawskiej. Składa się z wielu osiedli, które są zewsząd otoczone stromymi górami co widokowo nadaje wiosce bardzo górskiego charakteru.
Szybko się zebraliśmy i już po chwili znaleźliśmy się koło zabytkowego kościoła. Szlak, którym szliśmy był koloru zielonego i prowadził na Javorinkę. Pomimo, iż na mapie szlak na nią wydawał się krótki, to wcale taki nie był – aż 1:40 zajęło nam wyjście na szczyt. Góra była całkowicie zalesiona, więc nie było motywacji, by zrobić na niej dłuższy postój. Widokami i tak już byliśmy nasyceni, ponieważ podczas tej ponad półtora godzinnej wędrówki na szczyt, tylko 20 minut dreptaliśmy po lesie. Wcześniej podziwialiśmy okazałe panoramy Małej Fatry i Gór Kisuckich.
Kolejny etap wycieczki czyli dojście na Hoľe już nie był tak atrakcyjny, jak droga na Javorinkę. Tutaj widokowych polan było, jak na lekarstwo, trasa wiodła głównie przez las, niekiedy po konkretnym błotku. ?
W okolicy Hoľi wędrując już za niebieskimi znakami, przecięliśmy leśną drogę, która była utrzymana w bardzo dobrym stanie. To o niej chyba mówił nam turysta, którego spotkaliśmy w Zázrivie. Zjeżdzał on na rowerze i widząc polskie blachy zatrzymał nas i opowiedział, że drogą do Oravskiej Lesnej nie da się przejechać. Myślał, że chcemy czegoś takiego dokonać, ale my mieliśmy inne plany. ?
Jak informowały tabliczki z Hoľa na Paráča zostało nam 55 minut. I znowu zdziwko, że tak długo. Przecież na mapie to taki kawałek. Okazało się to jednak prawdą. Mniej więcej tyle potrzebowaliśmy czasu, by się tam znaleźć. Tzn. znaleźć to też ogólne stwierdzenie, ponieważ wydawało nam się, że tabliczka oznaczająca wierzchołek Paracza, była trochę za wcześnie od faktycznie najwyższego wzniesienia. Ale z racji faktu, że góra jest porośnięta gęstym lasem ciężko jednoznacznie się w tym zorientować.
W pewnym momencie pomiędzy drzewami można było dostrzec wierzchołek najwyższego w tym pasmie – Minčola – z charakterystycznymi wieżami telekomunikacyjnymi.
Nie robiliśmy zbyt długiego odpoczynku na górze będącej głównym celem naszej wyprawy. Postanowiliśmy zatrzymać się na dłużej w okolicy Príslopca, bo wiedzieliśmy, że tam znajduję się pokaźnych rozmiarów hala.
Im bardziej oddalaliśmy się od Paracza, tym więcej pojawiało się przeróżnych borowinowych łąk na naszej drodze. Oczywiście korzystaliśmy z okazji i zajadaliśmy się przepysznymi słowackimi borówkami. ?
Gdy w końcu dotarliśmy do „naszej” rozległej hali pod szczytem Príslopca ucieszyliśmy się z widoku, który nam zaoferowała. Držatín – bo taka jest jej nazwa, wielkością przypomina połoninę – jest bardzo rozległa i ciągnie się przez ponad 2 km na wschód od wierzchołka Príslopca. Więc tak naprawdę my tylko odwiedziliśmy jej malutki fragment. Ale widok na Tatry w zupełności nam wystarczył do stosownego relaksu po niemałej już trasie.
Na hali próbowałem nakarmić cukrem osłabioną pszczołę, która słaniała się po trawach łąki, ale ostatecznie nie wiem czy udało mi się ją uratować.
Po pół godzinie raczenia się widokami ruszyliśmy w dalszą drogę. Teraz musieliśmy dojść do Vasiľovskiej hoľi, by stamtąd móc ponownie skierować się w stronę Zázrivy. Droga do tego węzła szlakowego trwała około pół godziny.
Z kolei ostateczne zejście z gór czyli osiągnięcie końcowego przystanku autobusowego – Zázrivá Kozinská zajęło nam godzinę marszu. Swoją drogą, przystanek był bardzo interesująco ozdobiony na zewnątrz za pomocą nart i miecza. W środku natomiast znajdowały się inne ciekawe przedmioty, jak np. rzeźbione ryby i łabędzie. ?
Kolejne 40 minut spędziliśmy na wędrowaniu drogą asfaltową w dół do centrum miejscowości. Szliśmy wzdłuż Kozinskiego potoku, po drodze mijając ciekawe skały. Mnie się szczególnie podobały wielkie kopy (góry) – Kozinec, Havranský vrch, Končitý vrch – położone pomiędzy dzielnicami Kozinská i Končita.
Tym przed 17 dotarliśmy do auta i wyruszyliśmy w powrotną podróż do Bielska, ale tak na koniec podsumowując… Trasa, która wydawała się, że będzie łatwa i przyjemna, wcale taką nie była. Pomimo niewielkich odległości na mapie, zdobywanie poszczególnych punktów trasy zajmuje sporo czasu i jest mało miejsc, w których można go nadrobić. Wycieczka typowa dla ludzi, którzy chcą sportowo pochodzić po górach – można się na niej zmęczyć i wyszaleć – dla ludzi skłonnych do zajeżdżania się proponuje jeszcze wytargać na Minčol – co nie ukrywam na początku też było naszym celem, ale szybko z niego zrezygnowaliśmy. ?
To tyle o trasie, jeśli zaś chodzi o sam Paracz, to pomimo że szczyt bez widoków to z bardzo ładnym gęstym lasem – co coraz częściej staje się rzadkością – przynajmniej w Polsce.
Jeśli chodzi o pasmo, to od razu widać, że ta część Magury Orawskiej nie jest tak popularna jak choćby pobliski Minčol (1394m npm). Podczas całej trasy spotkaliśmy na swojej drodze raptem parę osób. Według mnie to duży plus i bardzo chętnie wpiszę ją na moją listę tras pustelniczych. ?