Tarnica
czyli słoneczno-wietrzna wyprawa na Królową Bieszczadów

Kolejny dzień również przyniósł wspaniałą pogodę, więc żal by było jej nie wykorzystać. Wybraliśmy się więc na Tarnicę. Plan wyprawy zakładał wyjście na nią z Ustrzyk Górnych przez Szeroki Wierch , natomiast zejście do Wołosatego i powrót drogą z powrotem do Ustrzyk.
Zaraz po wyjściu z domu, w którym mieszkaliśmy spotkaliśmy bardzo płochliwego kota, który zwiewał przed nami co sił w nogach. 🙂

Uciekający kot przed naszą kwaterą
Szybko przeszliśmy przez niewielkie centrum Ustrzyk, następnie koło siedziby Bieszczadzkiego Parku Narodowego i weszliśmy w las. Słońce już świeciło od rana i nawet w lesie oświetlało nam drogę.

Asia prowadzi w drodze na Szeroki Wierch
Tuż przed wejściem na teren lawinowy zrobiliśmy sobie krótki postój, by coś zjeść i napić się ciepłej herbaty. Jak się potem okazała było to ostatnie miejsce gdzie było w miarę spokojnie. Kawałek wyżej wiało już bardzo mocno tak, że ciężko było iść. 🙂

Wchodzimy na teren lawinowy
Asia pozując do zdjęcia przetestowała trochę głębokość pokrywy śnieżnej. 🙂 Gdy wyszliśmy trochę wyżej bardzo ładnie zaprezentowała się nam Połonina Caryńska, na której to byliśmy poprzedniego dnia. Właśnie na tej wysokości zaczęło już mega wiać…

Asia testuje głębokość pokrywy śnieżnej

Połonina Caryńska
[youtube movie=https://www.youtube.com/embed/fx46HHavmoU?rel=0]
Maszerując ciekawym grzbietem Szerokiego Wierchu coraz bardziej przybliżała się do nas Tarnica. Jednak gdy wydawało się, że to już ostatnia górka przed nią, nagle wyrastał kolejny wierzchołek wierchu do pokonania. 🙂

Szeroki Wierch i Tarnica

Asia w ścianie masywu Szerokiego Wierchu
Pogoda była niemalże idealna, jedynie na co by można było narzekać to wiatr i trochę za wysoki poziom chmur. 😀

Asia i morze mgieł
Asi udało się również zrobić bardzo atrakcyjne zdjęcie reklamowe parku narodowego. 🙂 Z ostatniego wierzchołka Szerokiego Wierchu dopiero można było ocenić rozległość tego masywu górskiego.

Bieszczadzki Park Narodowy

Szeroki Wierch, a w oddali Wielka i Mała Rawka oraz Połonina Caryńska
Od przełęczy pod Tarnicą było już sporo ludzi wychodzących i schodzących z najwyższego wierzchołka Bieszczadów. Bardzo ładnie z Tarnicy prezentował się Halicz, przez który pierwotnie mieliśmy iść.

Halicz widziany z Tarnicy

My na Tarnicy
Podczas zejścia w mgłę czyli do Wołosatego spotkaliśmy na swojej drodze kilka choinek ubranych jak na święta. Były na nich owoce i inne przysmaki dla zwierząt. Szczerze mówiąc pierwszy raz coś takiego widziałem w górach. 🙂

Zejście w stronę Wołosatego

Choinka ze smakołykami dla zwierząt
Po drodze jeszcze się zatrzymaliśmy by coś znów przekąsić i się napoić. Tu pod Tarnicą już praktycznie nie wiało, a mocno świecące słońce sprawiało, że było nam naprawdę ciepło.

Wygrzewamy się pod Tarnicą
Potem już weszliśmy w mgłę i szliśmy nią już do końca szlaku w Wołosatem, a potem drogą do Ustrzyk Górnych.

Wyjście ze szlaku w pochmurnym Wołosatem