Zimowa Wielka Racza
Wg wszystkich pogodowych prognoz ta niedziele zapowiadała się wyjątkowo słonecznie. Asia postanowiła więc, że zrobimy bardzo popularne kółeczko z Rycerki Kolonii na Wielką Raczą. Trasa wycieczki miała wieść przez Przegibek i Bendoszkę Wielką, następnie szlakiem granicznym przez Kikule, Jaworzynę, Bugaja, Orła i Małą Raczę na jej wyższą siostrę.
Na początku już w Rycerce był problem z zaparkowaniem samochodu, bo było wszystko mocno zasypane, ale jakoś udało nam się zaparkować na pętli busowej. 🙂 Z niej rozpoczęliśmy mozolną wędrówkę zielonym szlakiem w kierunku Przegibka. Na szlaku panował duży ruch, my akurat wędrowaliśmy za dwójką narciarzy. 🙂
Było bardzo ciepło i szło nam się bardzo przyjemnie. Momentami trzeba było nawet ściągać rękawiczki i czapkę, by się przewietrzyć, bo w słońcu miejscami była sauna.
Pnąc się w górą szybko można było dojrzeć nasz końcowy cel wyprawy – Wielką Raczę.
Nie ukrywam, że trochę nam się dłużyła droga w kierunku Przegibka, natomiast na Bendoszkę wyszliśmy bardzo szybko. Tuż pod szczytem minęły nas dwie panie zjeżdżające w niego na sankach. 🙂
To był już chyba mój piąty raz na Bendoszce, ale dopiero teraz mogłem podziwiać z niej te słynne widoki. A było widać sporo, od Beskidu Śląskiego zaczynając, poprzez najwyższe wzniesienia Beskidu Żywieckiego, po Tatry oraz Małą Fatrę. Poprostu, cud miód, malina. 🙂
Zrobiliśmy sobie na szczycie krótką przerwę, na jedzenie i herbatę. Mieliśmy stawać w schronisku na Przegibku, ale z racje tego, że tu było tak pięknie, to tam w ogóle się nie zatrzymywaliśmy.
Dalsza trasa przebiegała zgodnie z planem. Szybko zameldowaliśmy się na Kikule. Trudno powiedzieć jakim szliśmy szlakiem, ponieważ szliśmy tam, gdzie było przetarte, a najbardziej przetarte było na granicy, stąd bardziej od szlaku czerwonego, szliśmy nieistniejącym szlakiem niebieskim. 🙂
W okolicach Jaworzyny, widok na Tatry był niesamowity… szczerze mówiąc tak wyraźnych Tatr jeszcze nie widziałem…
W okolicy Przełęczy Śrubita nasza droga weszła już całkowicie na szlak czerwony, dlatego nie zdobyliśmy wierzchołków Orła oraz Małej Raczy. Natomiast dzięki temu trochę szybciej znaleźliśmy się u celu wyprawy.
Halę na Raczy pokonywaliśmy już praktycznie w cieniu, ale jak się potem okazało słońce jeszcze długo świeciło nad horyzontem. Mimo że liczyliśmy na zachód słońca z wieży, to jednak nie udało się nam na niego doczekać. 🙂 Głód i pragnienie zrobiły swoje i zachód świętowaliśmy już przy kawce i pysznym obiadku. 🙂
Dziękujemy również Panu Słowakowi, który nam zrobił to bardzo ciepłe zdjęcie oraz pokazał nam wszystkie okoliczne szczyty z wieży widokowej. 🙂