Zimowa Rysianka z Sopotni

Praktycznie miesiąc trwała nasza górska niedyspozycja, która spowodowana była różnymi infekcjami wirusowymi. Dlatego pierwsza trasa po takiej przerwie nie mogła być zbyt długa. Jak się później okazało dobrze, że taką nie była, bo pogoda stała tego dnia na słabym poziomie. Niby było w miarę ciepło, ale słońca praktycznie nie zobaczyliśmy.
Po dojechaniu z lekkim opóźnieniem (przebita opona, policyjna kontrola) do Sopotniej Wielkiej udaliśmy się czarnym szlakiem w kierunki Kotarnicy. Oczywiście wcześniej poszliśmy zobaczyć ten słynny wodospad. 🙂

Chmury nad Sopotnią Wielką
Było pochmurno i wbrew zapowiedziom Norwegów z yr.no, niewiele wskazywało na to, by miało się to zmienić. Szlak był jednak dobrze przedeptany i całkiem nieźle się nim szło.

Podejście czarnym szlakiem na Kotarnicę
Po jakimś czasie doszliśmy do bezdrzewnego terenu, w którego zazwyczaj roztaczają się piękne widoki, choćby takie jakie miałem, gdy byłym tu ostatnio z Przemkiem, gdy robiliśmy Sopotniową pętlę.

Wierzchołek Kotarnicy
Na Kotarnicy było sporo ciekawie oszronionych drzew. Tam też zrobiliśmy sobie krótki postrój na słodycze i herbatę.

Oszronione drzewo iglaste
Halę Majcherkową i Romankę zdobyliśmy już dużo szybciej aniżeli Kotarnicę. Tu też spotkaliśmy pierwszych ludzi, który wędrowali w kierunku przeciwnym do naszego.

Asia na kopcu na Romance
Po przejściu przez Martoszkę naszym oczom ukazał się ten o to widok pochmurnej Rysianki. 🙂 Na Hali Pawlusiej przy skrzyżowaniu z czerwonym szlakiem nie było już kartki ze wzmianką o zamkniętym szlaku na odcinku: Hala Pawlusia – skrzyżowanie ze szlakiem niebieskim pod Romanką, więc chyba pracę leśne zostały zakończone.

Rysianka w chmurach
Byłem bardzo głodny więc bardzo mi zależało na zjedzeniu pysznego bigosu w schronisku na Rysiance. Mimo mega tłumów udało mi się to zrealizować. 🙂

Martoszka i Romanka z podejścia na Rysiankę
Potem ruszyliśmy niebieskim szlakiem w stronę Sopotni Wielkiej Kolonii. Szło się nam bardzo wygodnie i momentami nawet zbiegaliśmy, bo były ku temu warunki. 🙂 Gdy jednak doszliśmy do przecinającej szlak szerokiej drogi, zamiast pójść w lewo, poszliśmy w prawo i nieco nadłożyliśmy drogi. 🙂

Na drodze leśnej do Sopotni
Po dojściu do zabudowań Sopotni na niebie ukazało się słońce, więc nie można powiedzieć, że go wcale w ten dzień nie było. 🙂

Przebijające się słońce nad Sopotnią Wielką