Zaśnieżona Hala Lipowska
Naszą wyprawę rozpoczęliśmy o wpół do dziesiątej rano w Ujsołach. Zdawało nam się wówczas, że bardzo szybko dojdziemy do Hali Lipowskiej i pewnie jeszcze zaliczymy Rysiankę. Jednak po 15 minutach marszu czarnym szlakiem, wiedzieliśmy już, że nie będzie tak kolorowo. Szlak był przetarty, ale i tak szło się nim bardzo ciężko i wyjątkowo wolno. 😉
Był to chyba pierwszy raz kiedy polubiłem skutery śnieżne, bo gdyby nie one to chyba tam byśmy nie dotarli. Tego dnia jeździło ich wyjątkowo dużo i często trzeba było schodzić im z drogi. Jednak dzięki nim szlak był przetarty i w miarę ubity.
Sama już droga na Zapolankę zajęła nam mnóstwo czasu… widoki jednak były przepiękne. Było również bardzo ciepło, bo mocno świeciło słońce, a i wiatru praktycznie wcale nie było. 🙂
Tuż przed dojściem na Halę Redykalną w oddali ukazały nam się ośnieżone i wyjątkowo wyraźne szczyty Tatr.
Na słynnym podejściu na południowo-zachodnie zbocze Redykalnego Wierchu trochę się zapadaliśmy. Tutaj też minęli nas ludzie, którzy zjeżdżali z niego na nartach.
Widoki z wszystkich napotkanych po drodze hal były wspaniałe. Można powiedzieć, że co kolejna hala tym lepszy był z niej widok. 🙂
W oddali pokazała się nam również, zakręcona jak rogalik, Babia Góra.
Po dojściu do schroniska zatrzymaliśmy się na ciepłe posiłki i napoje. W schronisku panował spory ruch, dużo też ludzi przyjechało do niego na skuterach śnieżnych. Po około godzinnej przerwie skierowaliśmy się na niebieski szlak prowadzący do Złatnej.
Oczywiście po drodze go zgubiliśmy i zeszliśmy żółtym łącznikiem do czarnego szlaku prowadzącego z Rysianki. Potem czekała nas długa podróż drogą przez całą Złatną do Ujsołów. 🙂