Sopotniowa pętla
Wszystko zaczęło się w Sopotni Wielkiej w pobliżu wodospadu na rzece o tej samej nazwie. Na początku obraliśmy sobie na cel Kotarnice i Romankę. Wróciły wspomnienia ostatniej wspólnej Wyrypy Beskidzkiej, która przebiegała właśnie tym szlakiem.
Na początku szukaliśmy miejsca gdzie podczas tej pamiętnej wyrypy o mały włos nie trafił nas piorun. Ciężko było znaleźć to konkretne miejsce, ale mieliśmy kilka kandydatów. 🙂
Niestety pod szczytem Kotarnicy zaczęły pojawiać się skupiska pysznych i ogromnych borówek, więc ja zabrałem się za ich pałaszowanie. Przemek z początku się opierał, ale potem i on zaczął je pożerać. 🙂
Z okolicy szczytu Kotarnicy rozlegały się piękne widoki na Pilsko, Babią Górą oraz wschodnią część Beskidu Żywieckiego.
Na Hali Majcherkowej stwierdziłem, że już nie jem tych borówek… 😀
Było naprawdę fajnie, bo w tygodnie nie ma tu takich tłumów jak w weekendy. Poza zbieraczami borówek i grzybów nikogo żeśmy nie spotkali w drodze na Rysiankę.
Im bliżej byliśmy Pilska tym bardziej kusił pomysł wyjścia na niego. Pierwotnie mieliśmy zaglądnąć tylko na Halę Miziową. Warto było, bo praktycznie byliśmy na szczycie sami. 🙂
Schodząc ze szczytu postanowiliśmy podążać za żółtym szlakiem – chciałem go Przemkowi pokazać, bo sam go znałem zaledwie kilka miesięcy.
Po posileniu się fasolką w schronisku na zielony szlak prowadzący w kierunku Hali Uszczawne. Z Hali na pożegnanie pomachało nam jeszcze Pilsko.