MSB: Rabka-Zdrój – Kasina Wielka

Data dodania wpisu 04.07.2020 Pasmo górskie Beskid Wyspowy Kraj polska - flaga kraju
Komentarze do wpisu Skomentuj
Szczebel, Lubogoszcz i Śnieżnica z Lubonia Wielkiego
Data wycieczki 04.07.2020 Dystans wycieczki ok. 26 km Czas trwania wycieczki ok. 9 h Uczestnicy wycieczki Asia, ja
zdjęcia trasa

Pomysł przejścia Małego Szlaku Beskidzkiego (MSB) zrodził się w głowie Asi, parę tygodni po tym jak ja złapałem mega fazę na Główny Szlak Beskidzki (GSB). Ogólnie to wyszło trochę przypadkowo, bo nie wiedzieliśmy jak potoczy się historia z obostrzeniami spowodowanymi zaistniałą pandemią i czy władze otworzą granicę ze Słowacją. Jeśli by otworzyli, to mieliśmy pojechać na 2 tygodnie w Tatry, a gdyby tak się nie stało, no to mieliśmy spróbować swoich sił na przejściu dwóch pasm (Bieszczady, Beskid Niski) na GSB. Ostatecznie jednak granica została otwarta, a my mogliśmy się sprawdzić na dużo krótszym dystansie. 🙂

Strategia przejścia Małego Szlaku Beskidzkiego

Dla nas Mały Szlak Beskidzki zaczynał się na Luboniu Wielkim, a kończył w bielsko-bialskiej dzielnicy Straconka, jednak można go przejść również w odwrotnym kierunku. Szlak jest oznakowany kolorem czerwonym a jego długość liczy 137 km. W naszym przypadku do tej odległości musieliśmy doliczyć jeszcze z około 7 km (z Rabki) na dojście na szczyt Lubonia. Pierwszy raz mieliśmy zmierzyć się z trasą o takiej długości. Postanowiliśmy ją podzielić na 5 dni, tak by średnio wyszło około 30 km marszu na każdy dzień. Zaklepaliśmy również sobie noclegi na trasie i wówczas okazało się, że poszczególne etapy wędrówki nie są równe. 🙂 Na szczęście były one na tyle wymieszane, że zwykle występowały w kolejności: etap krótszy – etap dłuższy – etap krótszy. To spowodowało, że po dłuższych i męczących odcinkach, mogliśmy następnego dnia sobie odpocząć.

Nasz pociąg "ORNAK" na stacji Rabka Zdrój
Nasz pociąg „ORNAK” na stacji Rabka Zdrój

Luboń Wielki czyli bardzo męczący początek Małego Szlaku Beskidzkiego

Swoją podróż rozpoczęliśmy na dworcu PKP w Bielsku-Białej wsiadając do pociągu „Ornak” jadącego do Zakopanego. Po przyjemnej, ale nieco długiej jeździe dojechaliśmy w końcu do stacji „Rabka-Zdrój”, na której rozpoczynaliśmy swoją przygodę z MSB. Rabka-Zdrój jest położona na wysokości około 500 m n.p.m. a początek naszej wędrówki znajdował się na Luboniu Wielkim czyli na szczycie o wysokości 1022 m n.p.m. Z prostego rachunku wychodzi więc, że już na początku trzeba pokonać ponad 500 m różnicy wysokości. Dlatego według nas szlak ten powinien rozpoczynać się z takiego miejsca jak np. dworzec kolejowy w Rabce. Ale nie uprzedzając faktów…

Pierwsze minuty w Rabce upłynęły nam na poszukiwaniu miejsca, gdzie można się napić kawy. Ostatecznie wygrała położona w pobliżu dworca PKP stacja benzynowa BP. 🙂

Kawa zrobiła swoje, ale i tak początek wędrówki był dla mnie dosyć ciężki. Było już dosyć późno, bo około 10:30, słońce więc dawało się już konkretnie we znaki, a do tego miałem strasznie ciężki plecak. Jednak na narzekanie na niego będzie jeszcze czas, szczególnie podczas zdobywania Lubonia Wielkiego.

Z początku trasa wiodła wzdłuż torów kolejowych w kierunku widocznego z tych okolic – Lubonia Wielkiego. Dopiero po koło 15 minutach znaleźliśmy się na właściwym szlaku prowadzącym nas na start tego czwartego pod względem długości szlaku położonego w polskich Karpatach.

Luboń Wielki z torów kolejowych
Luboń Wielki z torów kolejowych

Gdy tylko pokonaliśmy most na Rabie i przeszliśmy na jej północny brzeg znaleźliśmy się bardzo blisko drogi krajowej nr 28. Musieliśmy jeszcze tylko przejść około kilometrowy odcinek brzegowy, który był nieco wilgotny i pełny ślimaków winniczków. Udało nam się żadnego nie rozdeptać. 🙂

Most na Rabie w Rabce
Most na Rabie w Rabce
Ślimak winniczek
Ślimak winniczek

Wzdłuż krajówki szliśmy na szczęście tylko kawałek (był tam wygodny chodnik), więc nie zdążyliśmy za bardzo nawdychać się spalin. Wkrótce szlak odbił mocno w lewo i zaczął początkowo niemrawo podążać w kierunku Lubonia. Lekko podmoknięte łąki stanowiły pierwszy etap wędrówki na ten szczyt. Po około 15 minutach łąkowania znaleźliśmy się w lesie, w którym szlak zaczął mocniej nabierać wysokości.

Łąki w drodze na Luboń Wielki
Łąki w drodze na Luboń Wielki

Najlepszy był moment, kiedy dotarliśmy do skrótu, za pomocą którego mieliśmy skrócić sobie drogę. Skrót był bardzo ładny i bardzo… stromy – to tutaj najbardziej narzekałem na ciężki plecak. Zauważyłem, że często ludzie którzy planują takie długodystansowe trasy chwalą się lekko naładowanym plecakiem. Ja nie wiem, jak oni to robią, ale ja tak nigdy nie umiałem – mój plecak zawsze musi ważyć swoje i ten też tak ważył – ponad 15 kg.

Schronisko na Luboniu Wielkim
Schronisko na Luboniu Wielkim

Około 12:10 zdobyliśmy szczyt Lubonia Wielkiego i mogliśmy wreszcie oficjalnie rozpocząć nasz MSB. Ja co prawda miałem już dosyć chodzenia z tym ciężarem, ale pokrzepiłem się soczystym jabłkiem i mogłem ruszać w dalszą drogę. Inna sprawa, że na górze było bardzo tłoczno i gwarno czyli tak jak najbardziej nie lubimy. 🙂

Widok z Lubonia w kierunku Szczebla i Tenczyna
Widok z Lubonia w kierunku Szczebla i Tenczyna
Szczebel, Lubogoszcz i Śnieżnica
Szczebel, Lubogoszcz i Śnieżnica
Luboń Wielki - początek naszego Małego Szlaku Beskidzkiego
Luboń Wielki – początek naszego Małego Szlaku Beskidzkiego

Zejście na Przełęcz Glisne i dalej do Mszany Dolnej

Zejście z Lubonia było równie ekscytujące co wyjście na niego. Stromo, ślisko i mijanki z turystami pragnącymi zdobyć górę z drugiej strony. Około 40 minut trwała nasza zejściowa batalia, która zakończyła się szczęśliwie na Przełęczy Glisne.

Tam już trafiliśmy na asfaltową drogę, która łączy Tenczyn z Mszaną Dolną. Podążaliśmy nią około kilometra czyli mniej więcej do centrum miejscowości Glisne. Następnie czekało nas obejście od południa Okrągłej (626 m n.p.m.), które na początku przebiegało asfaltem, przechodząc potem w trawiaste ścieżki pomiędzy polami. W pewnym momencie nawet chwilowo poszliśmy w złą stronę, ale Asia szybko wychwyciła zejście ze szlaku. 🙂

Strome zejście z Lubonia Wielkiego w kierunku Przełęczy Glisne
Strome zejście z Lubonia Wielkiego w kierunku Przełęczy Glisne
Krowy na Przełęczy Glisne
Krowy na Przełęczy Glisne
Droga w Beskid Wyspowy
Droga w Beskid Wyspowy
Kościół w Glisnem
Kościół w Glisnem
Luboń Wielki zagląda zza Okrągłej
Luboń Wielki zagląda zza Okrągłej
Szlakowe łąki
Szlakowe łąki

Po kilkunastu minutach dotarliśmy do miejsca, które nazywa się „Złote Wierchy”. Wygląda to na paśnik, jednak gdy nie ma w nim siana, można ten obiekt potraktować jak niewielką wiatkę turystyczną.

Złote Wierchy
Złote Wierchy
Pełnia lata
Pełnia lata

Po około 15 minutach dotarliśmy do pierwszych zabudowań przy ulicy Zarabie w Mszanie Dolnej. W ten okolicy płynął wartki, górski potok w którym zanurzyłem sobie swoje rozgrzane kolana. Chwilę potem dotarliśmy znów do znanej nam krajówki (DK28) i podążając wzdłuż ulic Zakopiańskiej i Maksymiliama Marii Kolbego znaleźliśmy się w centrum miasta. Mieliśmy jeszcze szczęście ujrzeć pociąg retro, który wjeżdżał akurat na stację kolejową w Mszanie Dolnej. 🙂

Zbliżamy się do Mszany Dolnej
Zbliżamy się do Mszany Dolnej
Lubogoszcz - ostatnia przeszkoda przed Kasiną Wielką
Lubogoszcz – ostatnia przeszkoda przed Kasiną Wielką
Potok Głęboki
Potok Głęboki
Pociąg retro w Mszanie Dolnej
Pociąg retro w Mszanie Dolnej

W centrum miasta kupiliśmy sobie lody, które smakowały wybornie w tę bardzo słoneczną i gorącą sobotę. Następnie udaliśmy się do Biedronki na zakupy, gdyż wiedzieliśmy, że wieczorem w Kasinie Wielkiej sklepy mogą być już nieczynne.

Kościół w Mszanie Dolnej na tle masywu Lubogoszcza
Kościół w Mszanie Dolnej na tle masywu Lubogoszcza

Popołudniowa walka z Lubogoszczem

Teraz czekała nas najbardziej ciężka część wędrówki, bo musieliśmy przejść do Kasiny Wielkiej przez Lubogoszcz. Mniej więcej wiedzieliśmy co nas będzie czekać na podejściu, ponieważ w zeszłym roku używaliśmy tego czerwonego szlaku do zejścia z tej właśnie góry.

Rozpoczęliśmy więc dobrze znane podejście, które najpierw biegło niecałe 1,5 km wzdłuż Mszanki, by potem ostro odbić w prawo. Około 40 minut trwało maszerowanie w pełnym słońcu, zanim ponownie znaleźliśmy się w lesie.

Mszana Dolna z podejścia na Zapadliska
Mszana Dolna z podejścia na Zapadliska

Kolejnym etapem podróży było dotarcie do węzła szlakowego ze szlakiem czarnym. Od wejścia do lasu zajęło nam to około 70 minut. Ciężki plecak coraz bardziej dawał mi popalić, więc często musiałem go ściągać z pleców, by te mogły nieco odpocząć. Na szczęście byliśmy już blisko celu, który po kolejnych 20 minutach został przez nas osiągnięty.

Spokojny las podczas popołudniowych męczarni z Lubogoszczem
Spokojny las podczas popołudniowych męczarni z Lubogoszczem

Na szczycie co prawda liczyliśmy na chwilę spokoju, ale się przeliczyliśmy, bo tam młodzi ludzie grali w jakąś głośną grę w karty:-). Usiedliśmy więc w większej odległości od nich na ławkach, którymi licznie usłany jest wierzchołek tej góry i zajadaliśmy się jabłkami.

Wierzchołek Lubogoszcza
Wierzchołek Lubogoszcza

Ostre zejście do Kasiny Wielkiej

Przebywaliśmy tam około pół godziny, które bardzo szybko upłynęło i trzeba było ruszać w dalszą drogę do Kasiny Wielkiej. Nie przypuszczaliśmy, że wschodnie zbocze Lubogoszcza jest takie strome. Nigdy wcześniej nie mieliśmy przyjemności się z nim mierzyć. Byliśmy tam pierwszy raz i od razu pokonywaliśmy go w gorszej konfiguracji – bo wg mnie lepiej jest wychodzić niż schodzić, po czymś tak spadzistym i śliskim. 🙂

Śnieżnica i Ćwilin
Śnieżnica i Ćwilin

Dopiero po około kilometrze stok góry się nieco wyrównał i nasze kolana mogły trochę odpocząć. 45 minut schodziliśmy wschodnim zboczem Lubogoszcza, kiedy w końcu dotarliśmy do drogi prowadzącej do centrum Kasiny Wielkiej. Ruszyliśmy więc poboczem wzdłuż niej. Do przejścia mieliśmy trochę ponad kilometr, ale szło się tam dobrze, bo nie było zbyt dużego ruchu, a i pobocze drogi było dosyć szerokie.

Wypłaszczenie na zejściu
Wypłaszczenie na zejściu
My na szlaku
My na szlaku
Śnieżnica i Ćwilin z dołu
Śnieżnica i Ćwilin z dołu

Na pierwszym skrzyżowaniu musieliśmy opuścić naszą drogę i odbić w prawo w stronę dzielnicy „Koty”. To tam mieliśmy zarezerwowany nocleg w miejscu, które się nazywało „Noclegi u Michała”. 🙂 Po dojściu na miejsce miła Pani oprowadziła nas po obiekcie, który znajdował się dokładnie przy naszym szlaku. Pokój mieliśmy przyjemny, łóżka duże, w sam raz by zregenerować siły przed kolejnym dniem zmagań z Małym Szlakiem Beskidzkim. 🙂

Zachód słońca z okna pokoju
Zachód słońca z okna pokoju

Postaw nam kawę

Jeśli podobała Ci się relacja i chcesz by więcej takich było na blogu, to będziemy zadowoleni jeśli postawisz nam kawę. :)

Kup mi kawę :)

Podsumowanie wycieczki

Dystans wycieczki ok. 26 km Czas trwania wycieczki ok. 9 h Uczestnicy wycieczki Asia, ja
Przebieg wycieczki Przebieg wycieczki
Rabka-Zdrój PKP Rabka-Zdrój (Florkówka) drogi i ścieżki
Rabka-Zdrój (Florkówka) Rozstaje ze skrótem pod Luboniem Wielkim
Rozstaje ze skrótem pod Luboniem Wielkim Luboń Wielki
Luboń Wielki Przełęcz Glisne
Przełęcz Glisne Mszana Dolna
Mszana Dolna Lubogoszcz
Lubogoszcz Kasina Wielka (nocleg)
Transport pociąg ORNAK na trasie Bielsko-Biała Głowna - Rabka Zdrój

Tagi: ,

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x