Mała Wysoka
słow. Východná Vysoká

Po ponad 3 tygodniach tatrzańskiej posuchy, trzeba było temu jak najszybciej zaradzić. 🙂 Wybór padł na Małą Wysoką (Východná Vysoká) położoną w słowackich Tatrach Wysokich na grani pomiędzy Doliną Wielicką a Staroleśną.

Przyjemny las powyżej Nowego Smokowca
Idąc przez las powyżej Nowego Smokowca już było widać, że wiatr może się nam tego dnia dawać we znaki. Potwierdziło się to w 100% po zdobyciu Śląskiego Domu. Trzeba było się szybko ubierać, bo podmuchy były nie do zniesienia.

Śląski Dom czyli Schronisko Wielickie

Wielicka Siklawa

My naubierani jak w zimie
Pogoda była przepiękna, gdyby nie ten wiatr byłyby idealne warunki do uprawiania turystyki górskiej. Asia zachwycała się Wielickimi Ogrodami, którą są bardzo kolorowe – nawet dla mnie. 🙂

Asia w Wielickim Ogrodzie
Po minięciu Długiego Stawu, raz dwa doszliśmy do pierwszych łańcuchów, które sprawnie pokonaliśmy i znaleźliśmy się na Polskim Grzebieniu. Tutaj też zrobiliśmy sobie dłuższy postój w osłoniętym od wiatru miejscu.

Nad Długim Stawem

Asia pokonuje łańcuchy pod Polskim Grzebieniem

Polski Grzebień i Wielicki Szczyt
Potem na nasze nieszczęście pojawiło się sporo chmur, my jednak wytrwale podążaliśmy na szczyt Małej Wysokiej. Po jego zdobyciu tylko dzięki cierpliwości Asi dotrwaliśmy na nim do momentu, w którym pokazało się niemalże wszystko. 🙂

Bradavica i Slavkovský štít
Najdłużej trzeba było czekać na oddymienie się Lodowego i Łomnicy. 😉

Ľadový štít i Lomnický štít za lekkimi chmurami

Gerlachovský štít
Bardzo wyraźne widoki były również na polską stronę Tatr.

Widok na Tatry Polskie
Zejście z Polskiego Grzebienia w stronę Kotła pod Polskim Grzebieniem należy teraz do luksusów, bo w większości odbywa się po bardzo ładnych schodkach. 🙂

Asia schodzi po schodach z Polskiego Grzebienia

Gerlach, Wielicki Szczyt i Polski Grzebień z podejścia na Rohatkę
Po osiągnięciu skrzyżowania nad Kotłem i lekkiej wspinaczce pod Rohatkę, doszliśmy do ostatnich, najciekawszych fragmentów przełęczy. Tam spotkaliśmy ciekawych ludzi mówiących w języku angielskim… Pan był wyposażony w dwa długie drewniane kije, przy czym tylko jeden miał przymocowany do plecaka. Niestety para ta, szła w sandałach… modliłem się by nie spadli stamtąd na moich oczach, bo bym miał schizę do końca swoich dni…

Rohatka
Rohatka od strony Doliny Staroleśnej jest niby łatwiejsza, jednak osuwające się podłoże sprawia, że wcale tak nie jest. I nie chodzi tutaj o możliwość spadnięcia gdziekolwiek, a o możliwość zrzucenia na kogoś lawiny kamiennej. 🙂

Akrobacje Asi podczas schodzenia z Rohatki do Doliny Staroleśnej
Niestety w Zbójnickiej Chacie był spory tłok, który w dużej mierze stanowili Polacy. 🙂 Ogólnie zejście Doliną Staroleśną przypominało mi jakby wyścig, kto pierwszy będzie na dole.

Żółty Szczyt i Pośrednia Grań z nad Harnaskich Stawów
Tuż poniżej schroniska spotkaliśmy pokaźne stado kamzików, które nic sobie nie robiło z tak dużej ilości turystów.

Kazmiki (kozice) na skale

Staroleśny Potok
Dochodząc już do Tatrzańskiej Magistrali dało się słychać helikopter, który jeszcze potem kilkakrotnie przelatywał nad naszymi głowami.

Horská záchranná služba w akcji
Na Hrebienoku odbywały się wówczas Medvedie Dni, dlatego tam również były tłumy ludzi. Było też sporo dzieci, dla których gospodarze festiwalu przygotowali różne atrakcje… nam się podobało szczególnie zjazd po torze na dmuchanych oponach. 😉

Medvedie Dni